Podczas długiego majowego weekendu spotykałem się z ciągłym narzekaniem na deszczową i chłodną aurę. A przecież padało tylko niespełna 3 dni. Natomiast starsze pokolenie pamięta kiedy deszcz padał z małymi przerwami całe ferie letnie... Z tego też okresu pochodzi przebój Maryli Rodowicz, piosenka pt.: CIĄGLE PADA... Co ciekawe mimo obfitych opadów nie było powodzi?! Rolnicy zdążyli zasiać co trzeba, a potem zebrali plony. Zapytacie jak to możliwe - bo każdy wiedział, że trzeba na bieżąco utrzymywać w czystości rowy i przepusty przydrożne, studzienki kanalizacyjne, obcinać zarośla, krzewy i drzewa, itd. itp. Kto potrafi żyć w zgodzie z naturą i logiką ten jest przygotowany na wszystko.
A teraz trochę deszczu i wielki lament w mediach, na ulicach oraz informacje o podtopieniach. Można to nazwać wtórnym analfabetyzmem technicznym, bo zapomniano o podstawowym utrzymaniu urządzeń melioracyjnych i innych... Przecież Polska leży w takiej strefie klimatycznej, gdzie są cztery pory roku, co dla niektórych osób jest zaskoczeniem!?
Akurat wbrew malkontentom w tej deszczowej pogodzie jest dużo dobrych rzeczy i tak:
-nie kurzy się, chodniki są umyte, nie trzeba podlewać ogródka, wilgoć w powietrzu dobrze wpływa na drogi oddechowe, deszcz neutralizuje wszelkiego rodzaju pyłki w powietrzu co jest zbawienne dla alergików. Ponadto nawadniane są pola i zasilane wody gruntowe, bo od kilku lat panuje susza. Gdyby było jeszcze cieplej, to można by brać darmowy prysznic z nieba. Ale tu od razu "finansiści" opodatkowali by ten deszcz. Już słychać, że gdzieś się do tego przymierzają - głupota, absurd!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz